wtorek, 30 grudnia 2014

PIĘKNA, BO SZCZĘŚLIWA. Charytatywny event dla Amazonek w Gdyni

12 stycznia w Hotelu Nadmorski w Gdyni odbędzie się charytatywny event na rzecz trójmiejskich Amazonek organizowany przez style coacha Agnieszkę Świst-Kamińską oraz magazyn Imperium Kobiet. W programie są m.in. liczne warsztaty, prelekcje gwiazd oraz licytacja obrazów na rzecz kobiet dotkniętych chorobą nowotworową z Pomorza. 
W kulturze antycznej Amazonki utożsamiane były z siłą, pewnością siebie oraz walecznością. Nie inaczej jest dziś. Agnieszka Świst-Kamińska w swojej codziennej pracy z Amazonkami stara się, by panie szybko wróciły do dawnej formy i nabrały pewności siebie, zaczynając od dobrania odpowiedniej garderoby, kosmetyków i diety. Warsztaty organizowane w trakcie spotkania w Gdyni pomogą paniom w rozbudzeniu wewnętrznej kobiecości i seksapilu, w odbudowaniu kobiecej pewności siebie.
 
– Jako ceniony style coach Agnieszka Świst- Kamińska pokaże zgromadzonym gościom, że każda z nas potrzebuje wsparcia, akceptacji i poczucia bezpieczeństwa, które może zagwarantować jeden z czynników, jakim jest zmiana wizerunku. Chcemy zbudować u kobiet poczucie, iż ciało jest świątynią, a wszelkie pozytywne zmiany powinny rozpoczynać się od zaakceptowania i pokochania siebie – wyjaśnia Ilona Adamska, współorganizatorka eventu, na co dzień współpracująca z Agnieszką Świst-Kamińską jako jej menedżer.
 
– Pomysł na zorganizowanie spotkania w formie eventu dla Amazonek wziął sie z mojej wcześniejszej pracy z paniami dotkniętymi chorobą nowotworową – mówi Agnieszka Świst-Kamińska. – Postanowiłam zorganizować spotkanie, w którym panie zapomną choć na chwilę o chorobie i poczują wsparcie ze stronić innych pań oraz specjalistów, którzy będą przez cały dzień do ich dyspozycji – dodaje.
 
W trakcie gdyńskiego eventu wystąpią znani i cenieni prelegenci. Otylia Jędrzejczak, mistrzyni świata w pływaniu, opowie o motywacji i potrzebie wiary w siebie. O tym, że wytrwałość, cierpliwość i optymizm są kluczem do sukcesu. Także w walce z chorobą nowotworową. Emilia Raszyńska-Czerkawska, opowie o zasadach żywienia zarówno w trakcie choroby, jak i po niej. Gościem specjalnym wydarzenia będzie gwiazda polskiej sceny muzycznej Halina Frąckowiak.
 
– Moim głównym celem będzie ośmielenie Pań do otwarcia się i na nowo pokochania siebie. Opowiem o psychologii koloru i jego oddziaływaniu na psychikę. Podpowiem, jak sprawnie dobrać fasony, żeby zakamuflować wszelkie niedociągnięcia i drobne mankamenty figury. Będę namawiać panie do tego, żeby w ferworze dnia codziennego znalazły choć pięć minut tylko dla siebie. Mamy tylko jedno życie i jest ono darem. Tylko od nas zależy, jak je przeżyjemy – wyjaśnia Agnieszka Świst-Kamińska.
 
Na zakończenie spotkania odbędzie się aukcja obrazów pochodzących z internetowej galerii Be-Art Exclusive oraz Galerii Sztuki Joanny Sarapaty. Pieniądze zebrane w trakcie licytacji, którą poprowadzi Ryszard Rembiszewski, zostaną przekazane na ręce pani prezes Gdyńskiego Stowarzyszenia Amazonek.
 
– Uważam, że akcja organizowana przez Ilonę Adamską i Agnieszkę Świst-Kamińską jest bardzo potrzebna. Należy uświadamiać kobietom, że nie są same, że zawsze mogą liczyć na wsparcie innych kobiet. Najważniejsze to wyjść do ludzi. Cieszyć się ich obecnością. W grupie siła. Tego typu spotkania, jak to w Gdyni, jest idealną okazją do zawarcia nowych znajomości, posłuchania cennych rad specjalistów. Przy okazji cel szczytny, bo pieniądze z licytacji obrazów zostaną przekazane na Stowarzyszenie Amazonek na Pomorzu. Trzymam kciuki za spotkanie. Na pewno będzie wyjątkowe – podsumowuje Monika Leśniak, psycholog, współpracujący z magazynem Imperium Kobiet.

 
Sponsorem głównym spotkania jest diler Toyota Walder Chwaszczyno i Rumia.
 

sobota, 27 grudnia 2014

Wieczór Słowiański i spektakularny sukces

Krakowski „Wieczór Słowiański” zakończył się spektakularnym sukcesem! Ponad 300 gości wzięło udział w polsko-rosyjsko-ukraińskim przedsięwzięciu, jakie odbyło się w ubiegły czwartek w przytulnych progach krakowskiego Park In by Radisson.
Dynamiczny występ aktorki Magdaleny Kozińskiej, fantastyczny koncert grupy SAMOKHIN BAND, prelekcja podróżnika Wawrzyńca Kuca (KISS OF ARCTIC), wystawa ikon, 200kg tort w formie tradycyjnego wianka, bogaty szwedzki stół słowiańskich przysmaków oraz licytacja charytatywna dla podopiecznych krakowskiego Domu Seniora na Grzegórzkach – to tylko niektóre z atrakcji wieczoru.
– To było niesamowite spotkanie ponad podziałami z niesamowitymi ludźmi w niesamowitym miejscu z przepięknym widokiem na Wawel – mówi Dawid Łasut, krakowski społecznik i organizator wydarzenia. – Pozytywne zaskoczenie zebranej publiczności, szczęście dzieciaków nagrodzonych w konkursie plastycznym czy wspólne, brawurowe wykonanie ukraińskiej pieśni „Ти ж мене підманула” – to wszystko na długo pozostanie w naszych sercach i pamięci. – dodaje.
Kolejne projekty społeczne Dawida Łasuta już niebawem.
Serdecznie zapraszamy do śledzenia profilu www.facebook.com/EfektywnyRosyjski
Magazyn Law Business Quality objął patronat medialny nad wydarzeniem.



środa, 24 grudnia 2014

Joe Cocker: Czy Bóg i miłość to nie to samo?

Joe Cocker – angielski piosenkarz muzyki rockowej i popowej. Laureat wielu nagród – w tym nagrody Grammy z 1983 za piosenkę „Up Where We Belong”. Znalazł się na liście Rolling Stone’a 100 najlepszych wokalistów, gdzie zajął 97 miejsce. Kilkakrotnie koncertował w Polsce. W wywiadzie dla Law Business Quality opowiada o muzyce, miłości i własnym biznesie – plantacji pomidorów.
 
Joe, kiedy zdałeś sobie sprawę, że głosowo jesteś czarnym chłopakiem w białej skórze?
– Jestem białym wokalistą śpiewającym soul. Obudziłem się na muzykę, mając jakieś 12 lat. Nie wiem, czy pamiętasz Lonnie Donnegana. To taki facet grający muzykę skifflową. On bazował na bluesie, choć my o tym nie wiedzieliśmy, tam na północy Anglii. To mnie pobudziło muzycznie, podśpiewywałem sobie kawałki Lonniego. A potem pojawił się rock and roll i zawsze słuchało się stron B singli Little Richarda czy innych, bo oni zamieszczali tam ciekawsze numery. Zacząłem się zagłębiać bardziej w tę muzykę, odkryłem Muddy Watersa, a potem mojego mentora Raya Charlesa. Ja chciałem śpiewać tak jak on, choć nie zdawałem sobie sprawy, że gospel i blues to dziwne połączenie muzyczne. Na początku lat 60. miksowanie tych stylów to było prawie tabu.
Jesteś znany z fantastycznych własnych wersji znanych piosenek. Jako jedyny zaśpiewałeś kilka piosenek The Beatles lepiej niż oni sami. W jaki sposób wybierałeś te utwory, które chciałeś nagrać po swojemu?
– To się zaczęło od „Bye Bye Blackbird”, bo uwielbiam tych kilka walców z repertuaru Raya Charlesa. Zaprosiłem do chórków czarne dziewczyny i nagrałem ten stary standard. Pomyślałem sobie, że jak zaśpiewam coś tak znanego jak ten numer, ale dołożę do niego trochę kościelnej magii, to może się wyróżnię. Ponadto miałem swój pomysł na piosenke The Beatles “With A Littre Help From My Friends”. Inne przeróbki nie były już tak proste. Gdy w moim życiu pojawił się pianista Leon Russell, jego gra powaliła mnie „na amen”. On zagrał mi numer “The Box Tops The Letter”, no wiesz… Powalił mnie też numerem „Cry Me A River”. Zapytał, czy to zaśpiewam. Nie wszystkie przeróbki były moimi pomysłami, szczególnie aranżacje. To niesamowite, jak wszystko tak idealnie wtedy się ułożyło.
Czy pamiętasz reakcję Lennona i McCartneya na Twoją wersje „With A Little Help”. Musieli Cie pochwalić…
– Tak, dostałem od The Beatles telegram, w którym dziękowali mi za to, jak zaśpiewałem. Ludzie, którzy ich znali, powiedzieli mi, że obu bardzo się spodobałem. Jakieś 5 czy 6 lat temu grałem koncert z McCartneyem. Powiedział tym swoim głosem: „No cóż, ta Twoja wersja jest tą ostateczną”. Ja na to: „No cóż (śmiech)”.
Trudno jest Tobie znaleźć teraz dobrą piosenkę, godną wielkości Twojego głosu. W sumie możesz śpiewać wszystko, ale zawsze szukasz czegoś szczególnego. Jak to jest teraz?
– Obecnie jest coraz trudniej o dobrą piosenkę. Mam 68 lat i kiedy zacząłem się rozglądać za piosenkami na nową płytę „Fire It Up”, okazało się, że w Internecie tworzy się nowy świat. Są jakieś szkoły pisania, jakiś facet z Nashville zrobił coś z kimś z Nowego Jorku i miał nadzieję, że to powali mnie na kolana. Fakt, że ktoś pracuje bez wytchnienia i snu przez trzy doby, nie oznacza, że czuje się zobowiązany do wzięcia takiej piosenki. W sumie posłuchałem 70 propozycji i wybrałem z tego 14, które nagraliśmy. Sporo z nich było dla mnie zbyt ostrych, takich trochę nastolatkowych. Bardzo trudno było mi coś wybrać.
Dwie piosenki na Twojej ostatniej płycie są nieco autobiograficzne – „Younger” i „Eye On The Prize”. Czy o to chodziło?
– „Eye On The Prize” to utwór Marca Broussarda, który napisał tytułowy numer „Hard Knocks” z poprzedniej płyty. Ja z moją żoną Pam nigdy nie mieliśmy dzieci, choć moja pasierbica ma teraz swoje małe dzieci. To jest piosenka o facecie, który nauczył się grać od swojego ojca i on teraz mówi mu: „Pamiętaj, byś miał w życiu jasny cel, na całe życie”. Mnie spodobał się ten groove, gdy usłyszałem demo. To zabrzmiało jak numer z Nowego Orleanu. Marc potrafi tak pisać.
Jak często zmieniasz teksty piosenek, by lepiej do Ciebie pasowały, byś bardziej się z nimi identyfikował?
– Staram się tego nie robić, bo jestem czuły na wrażliwość autora tekstu.
Ale musisz uważać, bo ten tekst możesz śpiewać wiele lat.
– Tak, czasami jest mi trudno, jak choćby w przypadku piosenki „Fire It Up”, gdzie jest jedna linijka, która może wzbudzić kontrowersje. To idzie tak: „Nie lubił czarnego człowieka, dopóki ten czarny nie uratował mu życia”. Gdy usłyszał to mój producent, aż się wzdrygnął i stwierdził, że to się nie spodoba w Europie. Ja mu na to, że może się zdziwić, bo skoro tak to zostało napisane, to tak to miało być zinterpretowane. Gdy powiedzieliśmy o tym autorowi, stwierdził, że wolałby niczego nie zmieniać.
Ale czasami coś zmieniasz.
– Tak, raz na jakiś czas coś lekko naciągam, albo zdarza się, że zapominam oryginału.
Twoje piosenki są z reguły o miłości. Jest taka teoria, że miłość się docenia, gdy się ją straci. Co Ty na to? – Hmm, tak, pamiętam moja ukochaną z młodości. Rozstaliśmy się nagle, gdy miałem 25 lat i pojawiła się w moim życiu ogromna dziura. Nie zdaje się z tego sprawy do czasu, gdy pojawia się ktoś, kto wywiera na życie ogromny wpływ. Często jestem pytany o miłość. Czyż Bóg i miłość to nie to samo?
Tak, to prawda. Jako ekspert od piosenek o miłości powiedz, jaki utwór jest hitem wszech czasów i jaki jest najlepszy utwór o miłości w Twoim repertuarze?
– Najlepsza piosenka wszech czasów? Tego nie wiem, ale w moim repertuarze „Youre So Beautiful” robi zawsze duże wrażenie. Pamiętam, że śpiewałem to kiedyś na zlocie motocyklowym w Południowej Dakocie w USA i po koncercie podszedł taki ogromny, wytatuowany facet i powiedział: „Do diabła Cocker, rozpłakałem się przy Youre So Beautiful”. Tę piosenkę śpiewam zawsze i ona wychodzi ze mnie w specyficzny sposób, zawsze jest inna.
Porozmawiajmy o Twoim obliczu scenicznym. Często udajesz, że grasz na gitarze i ruszasz się jak nikt inny, trochę w takim stylu epileptycznym. Wydajesz się pozytywnie opętany muzyką, co Ty na to?
– Tak, ja teraz nie jestem tak opętany jak kiedyś, gdy byłem młody. Wtedy wszystko było możliwe. Spójrz tylko na słynny koncert z festiwalu w Woodstock, kiedy śpiewam „With A Little Help”. Kiedyś facet pokazał mi stop klatkę, no wiesz jak to wyglądało (śmiech). Ale ja naprawdę czułem, i to bardzo, tę muzykę. To trochę jak śpiewacy w chórach kościelnych, którzy złapią rytm, który ich porywa. Ja zawsze śpiewałem ten utwór inaczej. Teraz po wielu latach bardziej się kontroluję, kontroluję się bardziej we wszystkim. Tak to już jest.
A jak Ci się podobała zabawna parodia Ciebie, jaką zrobił kiedyś niezapomniany aktor John Bellushi? Tarzał się po scenie i miał drgawki.
– To mnie nigdy nie zabolało. Moim zdaniem zrobił to świetnie. Ludzie myśleli, że ja się poczuję tym bardzo urażony, ale on uchwycił to naprawdę dobrze (śmiech).
Dodał tylko tarzanie się z puszką piwa.
Tak, i ten obraz został na zawsze. Dla wielu ludzi taki byłem.
A jaka część Twojej osobowości sprawiła Ci w życiu największe problemy?
– Hmm… Jestem Bykiem, jestem trochę uparty, ale trudno mi powiedzieć, co wplątało mnie w największe kłopoty. Kiedy byłem młody, w latach 70., miałem w sobie masę energii i, jak się domyślasz, wtedy nie było tylu rzeczy, którymi teraz można się bawić, tyle rozrywek. Jeździło się z miasta do miasta, do Birmingham, no i co tam wtedy można było robić? Wychodziło się z hotelu i jedyne co można było robić, to iść na drinka. Tak dla towarzystwa. Ja po koncercie byłem zawsze taki nakręcony, że musiałem coś robić. Pod koniec trasy to dawało o sobie znać. Tak się wtedy żyło.
Na szczęście przetrwałeś najgorsze i cieszysz się dobrym zdrowiem.
– Dziękuję Ci Roman.
A jakie zagrożenie niosą w sobie sława i pieniądze? Coś o tym chyba wiesz.
– Tak. Człowiek nigdy nie ma dość, prawda? Nie ma jak tego porównać. Ilekroć idzie mi dobrze, moja żona mówi, że może kupimy sobie jeszcze to czy tamto. No i mogą być problemy. Sam nie wiem, co powiedzieć. Kiedy nagrywałem album „Hard Knocks” miałem wylew w oku, a potem operację na kataraktę i nagle wróciło mi postrzeganie kolorów. Teraz spaceruję sobie po lesie i widzę kolor ptaka. Zastanów się tylko, jaką magiczną maszyną jest ludzki organizm. Zatem nie przejmuję się pieniędzmi. No jasne, że tylko ktoś kto je ma, może tak powiedzieć, ale naprawdę doceniam teraz proste rzeczy. Od wielu lat przez moją pracę słyszę okropne brzęczenie w uchu. Dla kogoś kto lubi ciszę, jest to trudne do wytrzymania. A jednak, kiedy wchodzę na scenę, ten pisk ustaje. To pewnie wpływ różnych harmonii.
To dobrze. Przez tyle lat pracy poznałeś wielu sławnych ludzi. Jakie spotkanie zapamiętałeś najbardziej, z kim, z królową?
– Każde spotkanie z wokalistą Rayem Charlesem było czymś niesamowitym. On zawsze mnie oczarowywał. Podobnie było z aktorami. Jako dzieciak patrzyłem na ekran z podziwem, na takich ludzi jak Kirk Douglas. Kiedyś spotkałem w studiu telewizyjnym Gregory Pecka. To było coś niesamowitego, to był przecież sam Gregory Peck.
Jesteś znanym plantatorem pomidorów. W jakiej formie pomidory smakują Ci najbardziej, jak podane?
– Moje ulubione danie to pomidory z dobrym serem mozzarella. Musisz pamiętać, że trzeba pokroić 6 różnych rodzajów pomidorów i w środku położyć duży kawałek mozzarelli. No i do tego trochę oliwy z oliwek.
Ślinka cieknie. I na koniec – co kojarzy Ci się z Polską? Twoja żona z pochodzenia jest Polką, byłeś tu kilka razy…
– Tak, to prawda. Dobra, naprawdę słuchająca muzyki publiczność. Warszawa, Kraków… To dziwne, ale wydaje mi się, że jak jestem w Polsce, to zawsze pada. Pewnie pogoda nie jest gorsza niż w Anglii, ale tak się składało. Polacy wykazali się niebywałą siłą przetrwania, gdy pomyśli się o wojnie. Pamiętam, kiedy w latach 60. byłem pierwszy raz w Berlinie. Było tam ponuro i szaro. Teraz wszystko wszędzie tak się zmieniło, trudno to pojąć.

Rozmawiał: Roman Rogowiecki
fot. Glinka Agency

piątek, 19 grudnia 2014

Od branży lotniczej politycy powinni trzymać się z dala


Sukces Ryanaira polega na tym, że nie musimy wydawać milionów na reklamę, bo mamy dobry produkt i dobrą markę – mówi Michael O’Leary, od 1988 roku związany z irlandzkimi liniami lotniczymi. Słynie z polityki maksymalnej optymalizacji kosztów w zarządzanej przez siebie firmie oraz z dwuznacznych i kontrowersyjnych kampanii reklamowych. Zmienił branżę lotniczą nie do poznania, a teraz tę rewolucję zaczyna przenosić na polski rynek.
Ryanair, w którym pracuje Pan już ponad ćwierć wieku, zmienił branżę lotniczą nie do poznania. Jak dzisiaj mógłby Pan zdefiniować polski rynek lotniczy i czy otwarcie bazy na Lotnisku Warszawa/Modlin oraz uruchomienie nowych połączeń krajowych zwiastuje nadchodzącą rewolucję?
– Polski rynek lotniczy należy do tych średnio rozwiniętych, ale rozwija się bardzo gwałtownie. W ubiegłym roku z lotnisk skorzystało 24 mln podróżnych – tyle samo, co w Irlandii, ale my jesteśmy populacją liczącą 4,5 mln osób, a w Polsce mieszka 38 milionów. To porównanie obrazuje, jak bardzo chłonny jest to rynek i jak wielki potencjał posiada. Dążymy do tego, by więcej osób podróżowało samolotami i spodziewamy się podwojenia liczby pasażerów w ciągu kilku najbliższych lat.
Co powinniśmy zrobić, by poprawić sytuację w branży lotniczej w Polsce?
– Polskie władze muszą przede wszystkim intensywniej promować turystykę. Polska powinna popracować nad swoją reputacją za granicą, aby dać się jeszcze bardziej poznać reszcie Europy. Wielu turystów pewnie nie zastanawia się nawet, co ciekawego można robić w tym kraju. Macie przepiękne, zabytkowe miasta, świetną architekturę i dorobek kulturowy, odbywają się tutaj wydarzenia sportowe. Powinniście się tym chwalić! Gdyby zadziało się wreszcie coś w kierunku promocji walorów turystycznych kraju, więcej obcokrajowców przyjechałoby do Polski. Czasami ludzie potrzebują prostego przekazu: „Polska to piękny kraj, świetni ludzie, wspaniała kultura – przyjeżdżaj do nas!”.
A w jakim stopniu powinien zaangażować się w to działanie rząd i legislatywa?
– W tak małym stopniu, jak to tylko możliwe. Niech politycy trzymają się z dala od tego tematu! Lotniska powinny być prywatyzowane. Potrzebujemy bardziej rozwiniętego przemysłu i większych inwestycji w infrastrukturę, ale poradzimy sobie bez polityków.
Michael O'Leary 1
Rewolucja na rynku, którą wywołuje Ryanair, nie dotyczy tylko branży lotniczej. Jak – Pana zdaniem – Ryanair zmienił Polaków?
– Dajemy Polakom nowe możliwości. Coraz więcej osób decyduje się podjąć pracę za granicą, bo jest to dużo łatwiejsze niż kiedyś. Nie tylko ze względu na otwierające się na mocy porozumień Unii Europejskiej granice, ale również na udogodnienia dotyczące transportu. Młodzi ludzie chętniej wylatują na studia, turyści częściej podróżują po Europie. Kiedyś, za czasów pokolenia naszych rodziców, niewiele osób mogło sobie pozwolić na dalekie podróże. Dzisiaj oferujemy niskie ceny, dopasowane do większości społeczeństwa, co zresztą obrazują nasze statystyki. Z drugiej strony do Polski przylatują dzięki nam nowi ludzie, turyści, którzy zakochują się w waszym kraju. Rewolucjonizujemy podróże lotnicze w Polsce i będziemy to kontynuować w ciągu najbliższych pięciu, dziesięciu lat.
Jaki jest Pana sposób na pokonanie konkurencji?
– Po pierwsze mamy niższe (najniższe!) ceny. Po drugie dążymy do optymalizacji kosztów. Po trzecie mamy więcej samolotów niż konkurencja. To mój sposób. Wielokrotnie mówiłem, że nie ma innych tanich linii lotniczych niż Ryanair. My obniżamy nie tylko ceny, ale także nasze koszty – to polityka tej firmy. Włoska Alitalia czy polski LOT nie są dla nas żadną konkurencją.
A Pendolino, które ma za niedługo wyjechać na polskie tory?
– Głównym minusem Pendolino będzie jego cena. Loty krajowe Ryanaira są dużo tańsze – do Wrocławia i Gdańska bilety można kupić już od 19 zł. Czas podróży również będzie konkurencyjny, dlatego nie obawiam się zagrożenia ze strony Pendolino.
Przezwyciężanie konkurencji to nie tylko atrakcyjna oferta, ale też wielka „bitwa” medialna, marketingowa i reklamowa. W jakim stopniu reklama wpłynęła na sukces Ryanaira?
– Nie wiem, czy reklamy w mediach w jakikolwiek sposób wpłynęły na naszą firmę. Moim zdaniem najniższe ceny to nasz sukces. Nie musimy martwić się o reklamę, bo same ceny zapewniają nam zainteresowanie mediów. To prawda, że mamy teraz kampanię w Polsce, ale wyłącznie ze względu na otwarcie nowych baz na Lotnisku Warszawa Modlin i w Gdańsku. Potrzebny jest nam rozgłos.
Pamiętam kilka reklam Ryanaira o podtekście politycznym, np. tę z aluzją do wypowiedzi śp. Andrzeja Leppera lub z wykorzystaniem popularności ojca Rydzyka – „Ryanair wozi bez RYdZYKA”. Czy to dwuznaczność sprawia, że kampania reklamowa, marketingowa okazuje się udana?
– Kontrowersje na pewno bardzo pomagają. Kiedy przygotowujemy kampanię, staramy się zrobić coś śmiesznego lub kontrowersyjnego. To zapewnia nam darmowe publikacje w nieproporcjonalnie większej ilości, niż moglibyśmy wykupić, inwestując w reklamę.
W dobie rozwoju mediów mówi się, że kluczem do sukcesu jest spersonalizowana reklama internetowa.
– Nie jestem do tego przekonany. Obserwuję Google i firmy korzystające z portali społecznościowych – ich reklamy są bardzo drogie. My chcemy dotrzeć do masowej grupy odbiorców, a nie jednego wyselekcjonowanego na podstawie wyszczególnionych cech. Uważam, że najlepsza jest darmowa reklama – darmowe publikacje, konferencje prasowe, promocje, PR. Koncentrujemy się na tym, by generować taki rodzaj reklamy, bo to dla nas kolejne źródło oszczędności. Gdyby sukces w biznesie opierał się tylko na reklamie, zależność byłaby następująca: najbogatsze firmy mnożyłyby swój majątek, a biedniejsze po prostu by upadały. Sęk w tym, że przedsiębiorstwa z ogromnym potencjałem marnują sporo pieniędzy na zbędną kampanię (która często w ogóle nie działa) lub myślą, że reklama wykona za nich pracę, jaką jest chociażby budowanie marki, tożsamości firmy. Sukces Ryanaira polega na tym, że nie musimy wydawać milionów na reklamę, bo mamy dobry produkt i dobrą markę.
Rozmawiała: Olivia Drost / LBQ

Spotkanie pod hasłem "Piękna, bo szczęśliwa"

Przed nami kolejny event połączony w warsztatami i konferencją. Tym razem na Pomorzu. 
Zapraszamy serdecznie nie tylko AMAZONKI, ale również każdą z Was! Wśród gości znane i cenione nazwiska ze świata kultury i sportu. Nie chcemy jednak jeszcze ich ujawniać. Niech to pozostanie do końca roku niespodzianką! 
Wśród naszych partnerów znaleźli się m.in. ZIAJA, LA PERLA, RADIO GDAŃSK, TELEWIZJA POMORZE, EXPRESS POMORZA. 
Wciąż dochodzą nowi sponsorzy i firmy chcące wesprzeć naszą szczytną inicjatywę. W trakcie eventu odbędzie się licytacja obrazów na rzecz Stowarzyszenia AMAZONEK na Pomorzu.

piątek, 12 grudnia 2014

Nowy numer magazynu "Law Business Quality" już w sprzedaży!

Nowy numer magazynu "Law Business Quality" już jest w sprzedaży!
"Law Business Quality" to magazyn ludzi sukcesu - prawo, biznes, ekonomia, inwestycje, sztuka, podróże. Pismo jest skierowane do ludzi spełnionych, ceniących sobie luksus i elegancję.


Magazyn jest dostępny w wybranych salonach EMPIK w całej Polsce oraz na www.multistore24.pl.


Wersja elektroniczna dostępna na publio.pl.


Maciej Kurzajewski z najświeższym wydaniem LBQ
Nowe plany, nowe nadzieje, nowe wyzwania!
 




KONFERENCJA "Moje prawo do sukcesu. Moje prawo do szczęścia"

Za nami druga konferencja zorganizowana przez fantastyczne kobiety z grupy Professional Babs. Wśród prelegentów: Ilona Adamska, Karo Akabal, Patrycja Mrozińska, Jola Szwalbe, Dawid Bernat, Michał Chojnacki, Jacek Kołczewski oraz Jerzy Zientkowski.

- Celem naszej konferencji było pokazanie i udowodnienie, że możemy dać sobie prawo do tego, aby odnosić sukcesy i być osobą szczęśliwą. Przypominaliśmy uczestnikom, że każdy człowiek rodzi się z wolnością wyboru. Nasi goście opowiadali o tym, jak zmieniło się ich życie kiedy świadomie podążali swoją ścieżką walcząc z napotkanymi przeszkodami. Nie poddali się. Dzisiaj my jako professional BABS daliśmy sobie prawo do sukcesu. - powiedziały organizatorki.

DZIĘKUJEMY ZA ZAPROSZENIE I MOŻLIWOŚĆ ZAPREZENTOWANIA NASZYCH MAGAZYNÓW.








piątek, 5 grudnia 2014

Axami - marka z wieloletnią tradycją


Firma "Axami" jest producentem luksusowej bielizny damskiej. Atutem firmy jest długoletnie doświadczenie na rynku – istnieje już niemal od 20 lat. To pozwala na kreatywne dostosowywanie się do potrzeb i wymogów klientek.



Firmą Axami kierują dwie współwłaścicielki: Anna Gołębiowska (założycielka) oraz jej córka, Edyta Skutnicka. Pomimo oficjalnego podziału obowiązków obie Panie doskonale znają sytuację panującą we wszystkich działach przedsiębiorstwa. 
Pragnienie tworzenia, umiejętność projektowania kreacji zarazem pięknych, funkcjonalnych i przyjaznych damskiemu ciału to cechy rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Rodzinną tradycją jest szycie – praktyczna realizacja kobiecych marzeń. Pasja zaszczepiona przez babkę i prababkę znalazła początkowo ujście w szyciu odzieży. Dopiero w latach 90-tych XX w. przekształciła się w projektowanie luksusowej bielizny damskiej.  W tej dziedzinie założycielki firmy odniosły natychmiastowy sukces – już pierwsze modele zdobyły niezwykłą popularność.
Osobiste zaangażowanie kierownictwa przejawia się nie tylko w efektywnym zarządzaniu firmą, ale również w ciągłej inspiracji pracowników  wszystkich szczebli do podejmowania nowych wyzwań, podnoszenia kwalifikacji i realizowania celów, które przynoszą korzyści zarówno im samym, jak i firmie.
Axami to luksusowa marka bieliźniarska kreująca nowy porządek w trendach i wzornictwie. Stawia na pierwszym planie komfort i świeże spojrzenie na klasyczną elegancję.
Kolekcje Axami są skierowane do kobiet, które cenią wysoką jakość tkanin oraz subtelne i niepowtarzalne wzory. Nasza bielizna jest stworzona dla kobiet odważnych i zdecydowanych, kobiet które nie godzą się na kompromisy i ambitnie dążą do celu. Intensywnie żyją i działają. Śledzą nowe trendy, a swój styl kreują od podstaw, kierując się spontanicznością i wygodą. Mają też dusze romantyczek - wrażliwe i delikatne.
I wierzą, że wszystkie te pozorne sprzeczności są do pogodzenia – także w przypadku bielizny, którą wybierają.

Markę Axami określają wyrafinowane wzory, urocze zdobienia, uwodzicielskie koronki i klasyczne fasony. Sprowadzane głównie z Włoch, Hiszpanii, Francji oraz Szwajcarii ekskluzywne tkaniny sprawiają, że projektanci Axami tworzą jedyne w swoim rodzaju kolekcje. Dbałość o każdy szczegół i misterne wykończenia sprawiają, że marka stała się jedną z bardziej cenionych na rynkach światowych.
Nasze produkty są szyte z najdelikatniejszych tiulów, wyjątkowych koronek, subtelnej satyny. Przyjazna kobiecomu ciału mikrofibra i bawełna dają naszej bieliźnie niezwykłą miękkość i pozwalają na doskonałe dopasowanie i najwyższy komfort noszenia.
Linia Silver Collection to linia bielizny damskiej, w której w trosce o zdrowie i komfort Konsumentek zastosowano innowacyjną technologię Trevira Bioactive®. Wykorzystanie jonów srebra osadzonych we włóknach polimerowych pozwoliło uzyskać efekt antybakteryjnej ochrony, która w aktywny sposób zabezpiecza organizm przed namnażaniem bakterii, jednocześnie zabijając nieprzyjemne zapachy i pozostawiając uczucie świeżości. Materiał wykorzystywany przy produkcji bielizny jest przy tym całkowicie bezpieczny i nie wywołuje alergii.
Szlachetny blask srebra pozwoli Ci teraz zadbać nie tylko o Twój wygląd, ale także o zdrowie i komfort. To luksusowa propozycja dla wszystkich Kobiet, które cenią najwyższą jakość, unikatowe rozwiązania i piękne projekty. To nasza propozycją dla Pań, które zawsze oczekują czegoś więcej – mają wysokie wymagania względem siebie oraz wszystkich rzeczy, którymi się otaczają. Kontakt bielizny ze skórą jest najbliższy i niezwykle intymny. Naszą rolą jest zadbać, by jakość tego kontaktu była wyjątkowa. Efektem naszych starań są produkty olśniewające wizualnie i nowoczesne, dostosowane do kształtu Twego ciała i potrzeb Twego organizmu.

Kolekcje firmy urzekają haftem oraz bogatą kolorystyką i wzornictwem. Pozwalają one rozkoszować się bielą, czernią, czerwienią, ecri, pastelowym różem, błękitem …
Kolekcje urozmaicone są falbankami, lekką gipiurą i wyjątkowymi ozdobami. Są to uwodzicielskie propozycje, których zaletą jest wdzięk i elegancja.

W kolekcji firmy znajdują się:
  • biustonosze push-up pięknie podkreślające biust,
  • stringi i szorty,
  • pasy,
  • gorsety.
Wychodząc na wprost oczekiwaniom Pań o bogatej wyobraźni tworzymy kolekcje śmiałe, seksowne a zarazem subtelne, o wysokiej estetyce.

Realizując pragnienia kobiet oferujemy bieliznę wyjątkową i niepowtarzalną.

Z myślą o naszych klientkach śledzimy najnowsze światowe trendy w modzie, uczestniczymy w targach (Paryż, Lyon). To właśnie zadowolenie Pań daje nam zapał do pracy i satysfakcję, jak również twórcze natchnienie.



Zapraszamy do obejrzenia naszych kolekcji.

wtorek, 2 grudnia 2014

Wypożyczalnia ubrań – kreuj swój wizerunek z pomysłem!

W modzie nic nie jest pewne. Zmieniające się z sezonu na sezon trendy, coraz bardziej

wyrafinowane tkaniny, oryginalne fasony i kroje – nie da się ukryć, że projektanci

starają się zaskakiwać, nieraz tworząc prawdziwe dzieła sztuki. Doskonałym tego

przykładem są wybiegi uginające się pod ciężarem wielu efektownych stylizacji

dopełnionych nieskazitelnym makijażem i piękną biżuterią. Śledząc z uwagą modowe

wydarzenia dochodzi się do wniosku, że jest to świat, o którym marzy każda kobieta.

Możliwość dysponowania ogromnym, niczym modelka wyborem kreacji, a jednocześnie

brak konieczności martwienia się o finanse i o stopniowy brak miejsca we własnej

garderobie byłyby idealnym rozwiązaniem dla wielu z nas. W jaki sposób można zatem

zyskać tak wiele za niewielkie pieniądze?

Nowa moda rodem z USA

Moda na wypożyczanie ubrań znanych projektantów i designerskich akcesoriów narodziła się

w USA. To tam – w krainie niekonwencjonalnych rozwiązań rozpoczęła się fascynująca

przygoda z wypożyczaniem, która dzisiaj sięga zenitu popularności. Największe

amerykańskie wypożyczalnie posiadają nawet kilkanaście tysięcy różnych kreacji od wielu

światowych projektantów, a co więcej – ich ceny wahają się na różnym poziomie, co oznacza

łatwą dostępność dla każdego. Ponadto presja otoczenia i rozwój kanałów social media

sprawiły, że po prostu nie wypada być sfotografowanym w tej samej kreacji dwukrotnie.

W Polsce jest to jeszcze temat mało doceniany, jednak coraz więcej osób - w tym osób z

pierwszych stron gazet praktykuje tego typu modowy sposób na doskonały wygląd. Gdzie

tkwi zatem fenomen wypożyczalni?

Wypożyczalnia dostępna dla każdego

Wypożyczalnia jest z pewnością idealnym rozwiązaniem dla wielu osób, przede wszystkim

dla kobiet, które nie chcą co sezon wydawać pieniędzy na drogie sukienki i torebki, ale

jednocześnie pragną zachwycać doskonałym wyglądem na specjalne okazje. Cena

wypożyczenia danej rzeczy jest zazwyczaj wielokrotne niższa niż cena zakupu, dlatego jest to

również doskonała opcja dla osób, których nie stać na kupno markowych kreacji. Ponadto jest

to czysta oszczędność czasu i miejsca – zamawiasz sukienkę lub inne akcesoria, korzystasz z

nich i odsyłasz – reszta, tj. czyszczenie leży po stronie firmy wypożyczającej. W Twojej

szafie nie gromadzą się niepotrzebne Ci już sukienki, które – albo są już niemodne, albo po

prostu przestały Ci się podobać. Dla wielu z nas możliwość wypożyczania jest także

spełnieniem marzeń – bo która z nas nie marzyła kiedyś, by móc nosić suknie prosto od

Armaniego, czy Versace.

Butik i wypożyczalnia w jednym? Nowe plany marki Villa Italia

Znając rynek modowy od podszewki, marka Villa Italia postanowiła wyjść naprzeciw

oczekiwaniom Polek. W swoim asortymencie posiada najlepsze światowe marki – między

innymi Versace, Armani, Just Cavalli, Michael Kors, Elisabetta Franchi, Gil Santucci, a także

niedostępną w żadnym innym miejscu w Polsce markę Picotee. Oprócz sprzedaży swoich

produktów, już wkrótce pojawi się również możliwość ich wypożyczenia za stosunkowo

niewielkie pieniądze. Zatem na zbliżającego się wielkimi krokami Sylwestra i bale

karnawałowe warto przygotować kreację odpowiednio wcześniej – korzystając z usług

wypożyczalni możesz liczyć na profesjonalną obsługę i doradztwo, a także znakomity wybór

sukienek i torebek – gwarancję doskonałego wyglądu i szampańskiej zabawy.









www.vigdm.com

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Akademia Law Business Quality na Mazurach

Za nami kolejne spotkanie w ramach Akademii Law Business Quality. 15 wyjątkowych kobiet spotkało się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Morągu, by porozmawiać o sukcesie w biznesie. By zmienić swoje nastawienie do życia, pracy, a także by stworzyć swój własny biznesowy wizerunek.
Ilona Adamska – na co dzień wydawca i redaktor naczelna magazynu Law Business Quality zdradziła tajemnice i sposoby osiągnięcia sukcesu w biznesie. Agnieszka Świst-Kamińska – style coach, właścicielka Szkoły Męskiego Stylu opowiedziała o tajnikach skutecznej autoprezentacji. Uczestniczki mogły się dowiedzieć, jak manipulować strojem oraz jak właściwie kreować biznesowy wizerunek.
Jak spotkanie oceniają uczestniczki?
- Spotkanie z cyklu Akademii Law Business Quality było dla mnie szkoleniem z biznesu, szkoleniem z autopromocji, a przede wszystkim szkoleniem z życia. Dzięki Pani Ilonie zrozumiałam, że w dążeniu do osiągnięcia celu niezbędna jest wytrwałość i determinacja. Dzięki Pani Agnieszce wiem, że świadome tworzenie wizerunku przyczynia się do osiągnięcia sukcesu oraz ułatwia nawiązywanie nowych kontaktów, istotnych podczas realizacji postawionych celów. Połączenie takich elementów jak optymistyczne myślenie, odpowiedni wygląd zewnętrzny oraz właściwa mowa ciała gwarantuje zwycięstwo. Dziękuję za przekazaną wiedzę i możliwość zdobycia nowych doświadczeń.
Joanna Farulewska
- Wspaniałe spotkanie pełne emocji, ale i refleksji nad sobą: gdzie jestem, a gdzie chcę być za pół roku? Co chcę osiągnąć? Jakie są moje marzenia? Po sobotnim spotkaniu wiem już co należy robić: uświadom sobie, co chcesz robić za pół roku. Potem wyznacz cel, dobrze zaplanuj działanie własne i zespołowe, wizualizuj swój cel – skup się na nim aż do bólu, pamiętając o tym, że to, na czym się skupiasz, pragniesz – będzie ci dane. Pamiętaj jednak, abyś był cierpliwy, pokorny, wytrwały i zdyscyplinowany w pracy nad osiągnięciem celu. Przygotuj się też na małe potknięcia i „dobre” rady, krytykę otoczenia, ale nie odpuszczaj! Zwróć uwagę na własny wizerunek, aby przyciągać do siebie (i twojego biznesu) właściwych ludzi. Słuchaj otoczenia, poznaj jego potrzeby i działaj! Pracuj nad sobą, czytaj odpowiednią literaturę i ucz się. Ciesz się tym, co robisz i z uśmiechem proponuj współpracę, swoje „usługi”. Nie oczekuj, że wszystko przyjdzie gładko, ale uwierz w siebie i w swój cel. Pamiętaj: odważ się marzyć, odważ działać i żyć dla siebie! Pamiętaj – marzenia się spełniają!
Anna Smoczyńska








Organizatorami wydarzenia byli: Miejska Biblioteka Publiczna w Morągu, Portal Media Info Group oraz magazyn Law Business Quality.
Partnerzy i sponsorzy spotkania: AXAMI, Fuerza, Venus, Avon, Biuro Regionalne Oriflame w Morągu, Wytwórnia Universal Music, Mirosława Mała – sołtys Żabiego Rogu, radna Rady Miejskiej w Morągu oraz KACZKAN Zakład Produkcji Drzewnej.
fot.  mediagroupinfo.pl