piątek, 7 listopada 2014

BĄDŹMY WRESZCIE SOBĄ. WYWIAD Z COOLHUNTEREM


- Bądźmy w końcu sobą, nie pędźmy tak bardzo, zatrzymajmy się chociaż na moment - mówi Agnieszka Świst - Kamińska, pierwsza w Polsce cool hunterka i style coach. Czytelniczkom portalu zdradza tajniki swojej pracy i pokazuje, jak we właściwy sposób manipulować strojem oraz wyglądem, aby osiągnąć zamierzone cele.

Coolhunting narodził się w latach 90. w Ameryce. Dlaczego termin ten w naszym ojczystym kraju nadal brzmi nieco obco?
- Powodem tego jest fakt, że za długo trwał komunizm w Polsce i tak naprawdę nadal budujemy wszystko od nowa. Coolhunting jest nowym zawodem. W związku z tym firmy, które w dniu dzisiejszym starają się nadążyć za tym, co aktualnie jest modne za granicą, nie mają świadomości tego, że w innych krajach coolhunterzy pracują już od dawna. Istnieją tam centra prognozowania trendów wspomagające przedsiębiorców oraz pomagające w wypuszczeniu nowych produktów na rynek. Wszystkie produkty, które pojawiają się za granicą, są dla nas nowością, zachwycają nas. Polska wszystkiego się uczy, raczkuje. Wiemy o tym, że tamtejszy przemysł modowy to ogromny biznes generujący duże pieniądze. W Polsce w dalszym ciągu staramy się, aby nasza moda czymś się wyróżniała.

Na czym polega praca łowcy trendów?
- Coolhunter to zawód bardziej analityczny, a łowca trendów to trendsetter, który przypatruje się trendom w dniu dzisiejszym i stara się je uchwycić. Coolhunter musi znać historię, aby analizować to, co miało miejsce w przeszłości. Rozpatruje także to, co istnieje w danym momencie. Powinien również posiadać zdolność patrzenia w przyszłość i umiejętność przewidywania tego, w którym kierunku moda będzie zmierzać.

Jak przebiega współpraca coolhuntera z producentem?
- Przedstawię to na przykładzie biżuterii Zuzu Design. Firma ta produkowała bransoletki podobne w swojej formie do tych, które już wcześniej pojawiły się na rynku. Praca coolhuntera z producentem, czy też młodą firmą, polega na tym, aby stworzyć produkt unikatowy, który przyjmie się na rynku. Powinien on być przeznaczony dla danej grupy docelowej i usatysfakcjonować ją na tyle, aby można go było popchnąć dalej do następnej grupy. Jeżeli chcemy stworzyć np. parę butów, które mają stać się hitem za dwa lub trzy lata, wypuszcza się na rynek coolhunterów po to, aby zrobili research - spojrzeli wstecz i sprawdzili, co jest w danym momencie modne. Współpracują oni wówczas z trendsetterami, menedżerami oraz z osobami znającymi PR. Następnie przedstawiają wszystkie informacje producentowi w przystępny sposób tak, aby mógł zaznajomić się z zapotrzebowaniem, jakie jest na rynku w danym momencie i jakie będzie za parę lat. W ten sposób pracują firmy takie jak Mercedes i Volkswagen, które wypuściły na rynek samochody zaspokajające potrzeby każdej grupy docelowej - każdej klasy społecznej: najbiedniejszych, młodych gniewnych, bardzo bogatych, kobiet, mężczyzn. Taki system budowali przez pewien czas. Kiedy na rynek wszedł model CLA, bardzo spodobał się on młodym gniewnym. Nie jest to bardzo drogi samochód. Zaspokaja on potrzeby tej grupy docelowej zarówno swoim designem, jak i swoją ceną oraz dostępnością. Na tym polega praca coolhuntera z producentem.

Jakie predyspozycje powinno się posiadać, aby móc podjąć pracę w tym zawodzie?
- Przede wszystkim trzeba być bystrym i analitycznym, umieć łatwo nawiązywać kontakty oraz umiejętnie wnikać do wszystkich grup społecznych. Trzeba również być osobą otwartą na nowości oraz gotową na to, aby wyruszyć w daleką podróż w celu nawiązania kontaktu z innymi coolhunterami. Język angielski jest wszechobeny. Ludzie uczą się tego języka i czytają zagraniczną literaturę. Większość artykułów, które codziennie czytamy, pojawia się w szerszej formie za granicą. Znając język angielski, można mieć łatwiejszy dostęp do różnych informacji. Zagraniczne media również potrzebują współpracy z coolhunterami, czego przykładem są wszystkie anencje reklamowe chcące wypuścić na rynek nowe programy.

Rozwijanie tej pasji zaprowadziło Panią na studia do Londynu, a następnie zaowocowało założeniem Szkoły Męskiego Stylu. Czy zapoznanie się z zasadami etykiety biznesowej oraz praca nad wizerunkiem osobistym może pomóc w odniesieniu sukcesu zawodowego?
- Jak najbardziej. Tak naprawdę manipulacja strojem oraz wyglądem jest bardzo powszechna za granicą. Poprzez ubranie komunikujemy się z innymi ludźmi. Jeżeli kobieta ma zamiar pokazać, że jest seksowana, to może swoje walory podkreślić poprzez ubiór. Jeżeli jakaś osoba chce wyglądać biznesowo, to ubiera się zupełnie inaczej i pachnie inaczej. Kobiety, które są mocno osadzone w biznesie, nie pachną słodko lecz korzennie i mocno. Wszystko to jest manipulacją, jaką podświadomość bardzo szybko wychwytuje. Bardzo silni mężczyźni wybierają słabsze kobiety, ponieważ są silni tylko z pozoru. Słabsze kobiety są spolegliwe. Mimo tego, że nie są one szarymi myszkami, seksualność z nich wychodzi. Silni mężczyźni czują się przy nich bezpiecznie, ponieważ zawsze mogą być górą. Obserwując ludzi, którzy zaraz po pracy udają się do londyńskich pubów, łatwo można zgadnąć, kto jest handlowcem, a kto prezesem. Od razu widać czy mężczyna ma garnitur za 300zł, czy szyty na miarę. W zagranicznym stylu biznesowym panują pewne niuanse, które polscy mężczyźni podłapują nieświadomie. Szkoła Męskiego Stylu buduje tą świadomość poprzez coaching. Jeżeli ktoś jest handlowcem, to nie znaczy, że musi ubierać się monotematycznie na zasadzie trzech kolorów. Jeżeli taki mężczyzna wybiera się na galę, to nie powinien wybierać stroju wskazującego na fakt, że jest handlowcem. Powinien za to świadomie wybierać garderobę na każdą okazję, aby pokazać, że oprócz hanlowca jest mężczyzną. Kiedy zaczęłam współpracować z kobietami, panie podsyłały mi znajomych panów po to, aby coś z nimi zrobić, zmienić ich. Taki kandydat do metamorfozy był zazwyczaj za gruby, nie chciał się odchudzać, siedział na kanapie, pił piwo i żył sportem obserwowanym na szklanym ekranie. Nic więcej go nie interesowało. Zobaczyłam, że zaczęli się do mnie zgłaszać młodzi mężczyźni, którzy właśnie otwierali swoje biznesy i nie wiedzieli, w jaką stronę mają podążać. Zatraciliśmy wartości kulturowe i to wszystko, co było nam niegdyś potrzebne. Kiedyś czytałam bardzo fajną książkę pt. "Sześć pięter luksusu", która mówiła o tym, że Polska w dawnych czasach była bardzo bogata. Opisywała również pierwsze centra hanlowe oraz inwestycje w futra i diamenty. Wszysztsko to wraca, a my na nowo uczymy się tej pokoleniowości. Trzeba pokazać panom, że kupowanie diamentów paniom nie jest takie straszne, tak naprawdę to jest świadoma inwestycja.

Prowadzi Pani również warsztaty dla kobiet, kładąc nacisk na pomoc w powrocie na rynek pracy po urlopie macierzyńskim. Czy odpowiednia garderoba może pozytywnie wpłynąć na odbiór naszej osoby oraz na wynik rozmowy kwalifikacyjnej?
- Pomagam paniom nie tylko wrócić do pracy, ale również zmienić myślenie. Kobiety, które rodzą dzieci, doświadczają zmiany gospodarki hormonalnej, a także dotychczasowego sposobu myślenia. Przewartościowują całe swoje życie. W pewnym momencie, kiedy już są zmęczone pieluchami, stają przed wyborem: czy zostawić dziecko w domu, czy walczyć o siebie. Zadają sobie pytanie: "Czy tak naprawdę warto?". Niektóre kobiety maksymalnie się wycofują i pozostają w domu, zasłaniając się dzieckiem. Zaczyna się błędne koło. Polega to na tym, że często zatracają wartość swojego związku. Dziecko śpi razem z rodzicami w łóżku lub tylko z mamą. Panie nie mają ochoty na to, aby wyjść z partnerem do kina, na kolację albo na spacer. Nie mogą zostawić dziecka samego w domu. Nie chcą wyjść do pracy, ponieważ maluch płacze. Zapominają o sobie i nie dbają o siebie. Pozostają w domu, gdyż tam czują się najbezpieczniej. Dom stanowi strefę komfortu, z której ja pomagam im wyjść. Strój jest pewnego rodzaju wytrychem do tego wszystkiego. Mówię do nich: "Słuchajcie, wychodząc z domu i robiąc coś dla siebie, robicie też coś dla swojego związku i dla swojego dziecka. Kiedy latorośl opuści rodzinny dom, będziecie miały syndrom opuszczonego gniazda. Dziecko nie będzie z tym szczęśliwe, ponieważ nie chowamy dzieci dla siebie, tylko dla świata.". Dorosłe dzieci mieszkające już na swoim chciałyby widywać mamę raz na dwa tygodnie albo raz w tygodniu. Nikt nie czułby się dobrze, gdyby jego mama wisiała cały czas na telefonie. Kiedy budujemy swoją przestrzeń nawet po porodzie, kiedy budujemy przestrzeń ze swoim partnerem, czy też realizujemy się zawodowo, wszystko wraca do harmonii. Ja pomagam kobietom osiągnąć tę harmonię i nabrać dystansu. Niezależnie od tego, czy wrócą one do pracy, czy też zostaną z dzieckiem w domu, po konsultacji ze mną będą umiały wygospodarować czas dla siebie. Czasami jest tak, że mężczyzna zarabia wystarczająco dużo pieniędzy, aby móc utrzymać rodzinę i wówczas kobieta nie musi wracać do pracy. Mimo to chodzi z dziewczynami na aerobik, uczestniczy w działalności klubów kobiecych, robi coś, co jest ponad gotowaniem, praniem, sprzątaniem i zawożeniem dziecka do przedszkola.

Coolhunting to nie tyko przewidywanie trendów w modzie, to również wykorzystywanie trendów kulturowych w celu odnalezienia inspiracji w innych rozwijających się dziedzinach takich jak: architektura, kulinaria, motoryzacja. W jaki sposób można odnaleźć się w tak wielu różnorodnych dziedzinach jednocześnie?- Coolhunterzy specjalizują się w różnorodnych dziedzinach i muszą posiadać wiedzę ogólną na temat wielu rzyczy. Jeżeli przychodzi zlecenie i trzeba zrobić np. research kubków do kawy, to muszą nagiąć się i zrobić to. Natomiast coolhunter modowy, który jest zatrudniony w takim dużym domu mody jak Burberry, miałby problem z tym, aby zebrać informacje dla wszystkich działów firmy. Dlatego też inny coolhunter pracuje w dziale dodatków, inny - w dziale rzeczy, a inny - w dziale dziecięcym, męskim i damskim. Moda za granicą jest jak wielka machina. Życzyłabym sobie tego, abyśmy w Polsce stworzyli taki dom mody, który potrzymywałby naszą gospodarkę modową i kojarzyłby się tylko z naszym krajem tak, jak np. Burberry kojarzy się z Anglią, Valentino - z Mediolanem i Włochami, a Chanel - z Paryżem.

Czy rozwój blogosfery oraz serwisów społecznościowych dostarcza narzędzi niezbędnych do pracy w tym zawodzie?
- Tak, rozwój blogosfery dostarcza pewnych narzędzi coolhunterom. My jesteśmy gruntem jałowym. Jeżeli na tym gruncie ktoś zacznie tworzyć bloga, to nagle ma miejsce boom i wszyscy chą takiego bloga prowadzić. W chwili obecnej ja wprowadzam coolhunting w Polsce. Wkrótce z pewnością znowu będzie miał miejsce boom i wszyscy będą chcieli to robić. Tak naprawdę, wszystko zaciągamy, łapiemy. Jest to fajne zjawisko, ponieważ coś się w ten sposób rozwija i tym samym posuwa naszą świadomość do przodu. Wchodzę na blogi i obserwuję, w którym kieruku rozwijają się. Okazuje się, że jest bardzo dużo świetnych zagranicznych blogów modowych, również męskich. Pokazują one to, jaka jest różnica pomiędzy wieloma krajami. Każdy kraj charakteryzuje się czymś innym, np. na blogach japońskich panuje wszechobecny minimalizm, a na włoskich - full color.

Czy nie ma Pani wrażenia, że ostatnio zapanował trend na nie bycie trendy? Gwiazdy na Instagramie coraz częściej publikują zdjecia bez makijażu, hipsterzy wyrażają sprzeciw wobec kultury masowej, zapanowała moda na normcore. Wiele osób chciałoby powtórzyć za Kurtem Cobainem: "Wolę um­rzeć niż być trendy.".
- Teraz dzieje się to, o czym ja mówiłam w lutym, kiedy prasa zapytała mnie o modę na sezon jesiennny i zimowy. Odpowiedziałam wówczas: "Powrót do korzeni". Jest to ogólny trend, dominujący we wszystkich dziedzinach. W dekoracji wnętrz powraca boazeria, drewniane obudowy i wszystko to, co jest naturalne. Wracamy do ekologicznego jedzenia, co wiąże się z manipulują kolorem. McDolnald` wykorzystywał kiedyś barwę żółtą oraz czerwoną. Kolor żółty obrazuje radość, otwartość i kreatywność, a kolor czerwony - energię, siłę i władzę. Restauracja zmieniła barwy na zielono-brązowe, ponieważ zieleń symbolizuje naturę, wzrost, zdrowie i świeżość, a brąz - stabilizację. Poszli w trend ekologiczny, zmanipulowali nas. Również targi śniadaniowe oraz biesiadowanie świadczą o tym, że wracamy do korzeni. Modelki pokazują się bez makijażu, nawołując do tego, abyśmy byli naturalni. Bądźmy w końcu sobą, nie pedźmy tak bardzo, zatrzymajmy się chociaż na moment! W nowej kolekcji marki Burberry dominuje brąz, bordo oraz beż. Są to kolory ziemi. Świat mówi do nas: "Koniec! Mam dość sztuczności!". My również mamy już dość lat dziewięćdziesiątych, kiedy były modne szerokie ramiona i dwurzędówki, a także blichtr, natapirowane włosy oraz długie paznokcie w kolorze różowej perły. Wszyscy braliśmy już udział w wyścigu do sukcesu. Teraz mamy czas na chwilę zastanowienia.

Rozmawiała Dagmara Nawratek / I.D.Media

http://planetakobiet.com.pl/artykul-4353-badzmywreszciesobawywiadzcoolhunterem.htm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz