poniedziałek, 5 stycznia 2015

Portrety Kobiet Przedsiębiorczych - Ilona Adamska

www.tyibiznes.blogspot.com

Poznałam Ilonę Adamską podczas 13 Konferencji Szpilek po godzinach.  Przyznaję, że nie znałam wówczas magazynu Imperium Kobiet i nie wiedziałam, ze Ilona jest jego założycielką. Ilona robi wrażenie swoim opanowaniem i rzeczowością wypowiedzi. Szczerze opowiedziała o początkach  wydawnictwa IK i miesiącach trwogi oraz wielkich nadziei. I udało się, a Ilona nadal się rozwija i już dziś na rynku są kolejne jej magazyny:  Law Business Quality orazEgypt Exclusive. Poprosiłam o wywiad i cieszę się, że się zgodziła. Zapraszam do lektury!


fot.Witold Szczękowski

Ilono, chciałabym Cię prosić o to, żebyś podzieliła się z moimi Czytelniczkami/kami doświadczeniem zakładania biznesu i przetrwania na rynku przez najtrudniejsze, pierwsze lata. Od czego zaczęła się Twoja przygoda z tworzeniem czasopisma?

- Moja przygoda z magazynami rozpoczęła się na studiach. Dostałam się na staż do kobiecego, magazynu „Jak być kobietą”, bezpłatnego dwumiesięcznika dystrybuowanego na terenie Krakowa. Za 300zł ciężko pracowałam cały miesiąc jako dziennikarka oraz handlowiec, bo oprócz pisania wywiadów miałam za zadanie pozyskiwanie reklam do pisma. Praca fajna jeśli chodzi o spotykanie się z ludźmi, gwiazdami, ale handlowcem byłam słabym. Zresztą do dziś nie umiem sprzedawać reklam i robią to za mnie zewnętrzne biura reklamy. Pracowałam niecałe pół roku w krakowskim wydawnictwie, po czym na drugim roku filozofii stwierdziłam, że rozpocznę zaoczne studia dziennikarskie i poznam tajniki pracy w redakcji. Na trzecim roku studiów założyłam swój pierwszy magazyn PLANETA KOBIET, który był miesięcznikiem ukazującym się na terenie Podkarpacia, skąd pochodzę. Dziś magazyn istnieje w formie portalu lifestylowego (już 6 lat) i notuje miesięcznie ponad 250 tysięcy odsłon. 

Po studiach założyłam magazyn IMPERIUM KOBIET, który był już płatnym magazynem ogólnopolskim, dostępnym w sieci EMPIK.  Kiedy zaczynałam żadna gwiazda nie chciała z nami rozmawiać. Wszyscy się śmiali z tytułu, pytali co to za pismo. Pamiętam jak trudno było mi zaprosić 4 aktorki do wyjazdu na bajeczną sesję zdjęciową do Marrakeszu. Dziś po 4 latach istnienia piszą dla nas znane i cenione polskie nazwiska: Tyszkiewicz, Fajkowska, Bakuła, Rogowiecki, Łącz, Nowakowska, Mazurówna. Mieliśmy wywiady na wyłączność z topowymi aktorami świata. Na łamach IK pojawili się m.in. Daniel Craig, Tom Hanks, Pierce Brosnan. Był także Lenny Kravitz czy Josh Groban. Z polskich gwiazd: Kayah, Krystyna Janda, Grażyna Szapołowska, Olga Bończyk. Tych osób nie trzeba przedstawiać. To pokazuje i dowodzi, że wreszcie się liczymy jako Imperium Kobiet, że coraz więcej gwiazd polskiego show-biznesu nam ufa. Przychodzą licznie na nasze imprezy. Magazyn wciąż się zmienia. Obecnie mocno uderzamy w wydania elektroniczne. Obniżamy nakład drukowanej wersji na rzecz elektronicznych. Możecie pobierać Imperium kobiet w formie e-booka na największej platformie internetowej AGORY – publio.pl

Co było najtrudniejsze w pierwszych miesiącach działalności?  
- Przede wszystkim pozyskiwanie reklam, dotarcie do klientów. Nie jest łatwo takim niszowym magazynom, jak nasze, pozyskać reklamodawców. Choć magazyny podobają się klientom wszyscy chórem odpowiadają, że mając do wydania np. 30 tys. zł na reklamę, wolą pójść do magazynu typu VIVA czy GALA, która ma kilkaset tysięcy nakładu, niż do naszego, mimo że i szata graficzna i merytoryka bardzo im się podoba. To boli. Po prostu przegrywamy z dużymi wydawnictwami mniejszym nakładem, bo na pewno nie zawartością i tematyką. Ale jest coraz lepiej, ponieważ tak jak wcześniej wspomniałam koncentruję się na wydaniu elektronicznym magazynów i generalnie na internecie. Zakładam kolejne magazyny, ale i portale internetowe. Obecnie mam już 3 magazyny, 4 portale i 2 prężnie działające blogi. Zaczęłam sprzedawać klientom atrakcyjne pakiety reklamowe.  I coraz więcej firm skłania się właśnie ku reklamie w sieci. Zauważmy jak mocno spada sprzedaż magazynów drukowanych na rzecz e-booków. Niedawno byłam na wywiadzie z dziennikarzem Gazety Wyborczej, który sam przyznał, że od roku nie miał w ręku drukowanego tytułu. Ma prenumeratę kilku swoich ulubionych magazynów, ale … na tablecie. 

Mój drugi magazyn Law Business Quality współpracuje aktualnie ze Związkiem Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska. Ostatnio odbyła się konferencja, na której Związek zaprezentował najnowszy raport zatytułowany „Perspektywy rozwojowe reklamy online w Polsce”. Jego premierze towarzyszył IAB Expert Panel, podczas którego przedstawiciele najważniejszych firm branży internetowej dyskutowali na temat kondycji i przyszłości reklamy online w Polsce. W roku 2014 wartość reklamy online powinna przekroczyć 2,5 mld zł – to jedna z prognoz zaprezentowanych w raporcie. Raport ten dowodzi to, o czym wszyscy zaczynają mówić, że przyszłość to internet, gdzie magazyny będą publikowane, a czytane za pomocą tabletów, smartfonów i  e-booków. Szkoda, bo osobiście kocham druk, wydania papierowe...,ale świat się zmienia i musimy iść zgodnie z duchem czasu, by nie zostać w tyle.

Co dawało Ci siłę w trudnych momentach? Czy  miałaś przy sobie osoby, które Cię wspierały?
- Przede wszystkim rodzina, choć czasem mama, gdy się martwiła, mówiła, żebym poszła do tzw. stałej pracy.  Żyłabym wtedy bez stresów. Ale czy byłabym wtedy szczęśliwa? Nie.  Zawsze powtarzam, że należy w życiu słuchać wewnętrznego głosu.  Człowiek, który go nie słucha i który nie ma odwagi, aby pójść drogą swoich marzeń, staje się bardzo nieszczęśliwy. Les Brown powiedział kiedyś: „Pragnienie nietuzinkowości może narazić nas na krytykę ze strony innych. Bądźmy na to przygotowani. Bądźmy przygotowani na sabotaż i spiskowanie przeciw nam. Członkowie rodziny mogą próbować utrudniać nam wybór własnej drogi życiowej. Nie spodziewajmy się, że bliscy oczami wyobraźni ujrzą cel naszych marzeń”.  Dziś wspiera mnie mocno nie tylko mama,  tato, ale także brat oraz partner.  Najbliższa rodzina to moi jedyni prawdziwi przyjaciele, którzy nigdy nie zawiodą, którzy, gdy zajdzie potrzeba sprowadzą mnie na ziemię, krzykną, hukną… lub będą chwalić i dopingować. I za to ich kocham!!!

Jak motywowałaś swoich pracowników do walki, bo wiemy już, że trwała ona trzy lata!
Nigdy, przenigdy nie nazywam ludzi tworzących mój magazyn – pracownikami. To są moi znajomi, niektórzy z nich to moi przyjaciele, którzy są ze mną od pierwszego wydania Imperium Kobiet.  Moje wydawnictwo tworzą wyjątkowe osoby, które poznałam całkiem przypadkiem. Z niektórymi nie widziałam się nigdy na żywo, bo pracujemy zdalnie, przez internet. Gdy rozmawiamy sobie na Facebooku czy drogą e-mailową czuję, że odbieramy na tych samych falach. Będąc na ostatnich, IV urodzinach Imperium Kobiet, które obchodziliśmy w hotelu Sofitel Victoria w listopadzie tego roku, z dumą i ze wzruszeniem patrzyłam na swoją redakcję… jak bardzo jest ze sobą zżyta, jak super czują się  w    swoim
towarzystwie. Przyjechali ludzie z całej Polski. Znali się tylko z Internetu, a podczas spotkania zachowali się tak, jakby znali się całe życie. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z gali. (śmiech) A wracając do pytania: nie muszę ich motywować! Są doskonale zmotywowani do tego, by podbijać ze mną polską branżę wydawniczą.

Gratuluję zatem! Taka ekipa to skarb i rzadkość. 
Kiedy poczułaś, że wychodzisz na prostą? Co wtedy czułaś?
- Imperium Kobiet cały czas się rozwija. Dopiero po 3 latach mogłam powiedzieć, że przestałam dokładać do interesu. Teraz, po czwartym roku, mam już na druk i pokrycie kosztów składu, zdjęć z agencji fotograficznych, felietonistów. Natomiast dobrze rokuje Law Business Quality, które po trzecim numerze już zarabia na siebie.  Jednak biznes to biznes. Takie pisma zawsze będą cieszyły się zainteresowaniem. Poza tym jest zdecydowanie mniejsza konkurencja. My trafiliśmy w pewną niszę. I odpukać – jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o rozkwit LBQ.  Mamy super wsparcie największych organizacji biznesowych, kancelarii prawnych, ludzi sukcesu.

Pism kobiecych na rynku jest sporo. Zazwyczaj sięgamy po swoje ulubione tytuły, które czytamy od lat. Rzadko wybieramy coś nowego. Bez ogromnych nakładów na reklamę w mediach, w telewizji nie jesteśmy w stanie przebić się ze swoim niszowym tytułem do szerszej grupy Czytelników. A rozumieją to tylko Ci, którzy wydają takie pisma jak nasze.  Bo z boku wygląda to trochę inaczej… Dlatego organizuję różnego rodzaju akcje charytatywne, eventy, kampanie społeczne, plebiscyty, bo to skuteczny sposób na dobry PR i tańszą reklamę. Zobaczymy, co przyniesie nowy rok.

Czy w trakcie tworzenia IK  rozwijałaś też inne projekty? Jeśli tak to jakie? Opowiedz o nich, proszę.
- Przez pierwsze dwa lata zajmowałam się tylko i wyłącznie rozwijaniem magazynu. Później zabrałam się za pisanie swojej pierwszej książki pt. „Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach”. Jest to zbiór opowieści znanych panów na temat kobiet. Na kartach mojej książki znaleźli się m.in. prof. Bralczyk, Andrzej Blikle, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Andrzej Krzywy, Jacek Borkowski, Ryszard Rembiszewski czy Radosław Majdan. Przekrój różnych typów osobowości.  Książka powstała w ramach akcji charytatywnej na rzecz Fundacji Krwinka z Łodzi zajmującej się dziećmi chorymi na raka. Patronem honorowym została Pani prezydent Łodzi – Hanna Zdanowska, a sponsorem głównym Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Aktualnie przygotowuję drugą książkę. Jej premiera przewidziana jest na luty. Wspierać będziemy warszawską Fundację SUKCES zajmującą się głównie samotnymi matkami. 
W 2013 roku otworzyłam własną agencję PR, założyłam dwa nowe magazyny LAW BUSINESS QUALITY i EGYPT EXCLUSIVE, a także rozpoczęłam cykl spotkań dla kobiet w ramach Akademii Law Business Quality. Jak widać – nie narzekam na nudę. (śmiech)

Skąd pomysł na drugi magazyn – Law Business Quality? Do kogo on jest kierowany?
- Od jakiegoś czasu zaczęłam przyglądać się różnym inicjatywom kierowanym do kobiet biznesu. Zaczęłam chodzić na spotkania, konferencje. Sama zaczęłam być też zapraszana jako prelegentka na tego typu eventy. W mojej głowie pojawiła się myśl, aby stworzyć pismo o biznesie, ale nie tylko. Marzyłam, aby znalazły się w nim zagadnienia związane z prawem, ekonomią, inwestycjami, sztuką, ale też życiem w luksusie, podróżami.  Wszystko w oprawie pięknych, ekskluzywnych zdjęć. Napisane bez biznesowo - prawniczego żargonu. Kierowane do każdego, kto ma ochotę dowiedzieć się jak osiągnąć sukces w biznesie, jak rozwinąć skrzydła.  Mój magazyn tworzą dziś wybitni prawnicy, wykładowcy najlepszych warszawskich uczelni,  trenerzy, coachowie. Redakcja wciąż się powiększa, bo dopiero raczkujemy… , ale wierzę głęboko w sukces tego magazynu. Sam fakt, że w najnowszym wydaniu mamy  m.in. wywiad na wyłączność z Niną Terentiew kobietą sukcesu, której nikomu nie trzeba przedstawiać czy prezesem Ryanaira świadczy o tym, że idziemy w dobrą stronę, a znane i cenione nazwiska chcą z nami współpracować.  I również uderzamy w stronę wydań elektronicznych. Zapraszam na publio.pl

Niedawno odbyła się inauguracja internetowej wersji LBQ?  Co jeszcze planujesz dla rozwoju tytułu?
- Tak, w listopadzie ruszyła strona www.magazynlbq.pl, na której nie tylko pojawiają się wydania drukowane, ale także publikujemy bieżące wydarzenia ze świata ekonomii, prawa, biznesu. Promujemy ciekawe konferencje, pokazy mody, prestiżowe wystawy, wernisaże. Jeśli chodzi o promocję tytułu – wymyśliłam sobie jeszcze spotkania z kobietami  w ramach AKADEMII LAW BUSINESS QUALITY. I uwaga – spotkało się to z lawiną krytyki ze strony „konkurencji”, która twierdzi, że ukradłam im pomysł. Po pierwsze nikt nie ma wyłączności na tego typu działania,  nie są one nigdzie opatentowane. Poza tym nie oszukujmy się - przecież na rynku istnieje już wszystko. Co nowego można wymyślić?  Milion organizacji, klubów biznesowych, magazynów robi takie spotkania. Poza tym najczęściej oskarżają i krytykują nas ci, którzy nawet nie wiedzą, jaką formułę mają moje spotkania. Zapewniam, że proponuję coś zupełnie innego. Poza tym większość takich kobiecych spotkań kierowanych jest do zamożnych pań biznesu. Ja stawiam na kobiety będące na rozstaju dróg, które często nie wiedzą, czy tkwić w korporacji, w pracy, która ich unieszczęśliwia, czy rzucić wszystko i rozpocząć własną działalność.  Moje spotkania mają charakter motywacyjny. Nie są  typowymi warsztatami, szkoleniami.  Najczęściej są to babskie weekendowe spotkania w SPA, krótkie rozmowy z coachami połączone z wypoczynkiem, dobrą zabawą i inspirującymi rozmowami do rana. Chcemy by kobiety choć na chwilkę odpoczęły od zgiełku codziennych obowiązków, dzieci, męża. Wyjechały sobie na weekend, poznały inne kobiety, nawiązały nowe kontakty biznesowe, a przy okazji dowiedziały się ciekawych rzeczy od naszych prelegentów.  O sukcesie tego typu spotkań możecie przeczytać na www.magazynlbq.pl w zakładce AKADEMIA LAW BUSINESS QUALITY. Opinie uczestniczek mówią same za siebie. 

Bardziej niszowy jest kolejny magazyn Egypt Exclusive, skąd pomysł na tak niszowe  pismo? Czy możesz dziś już powiedzieć, że to był trafny strzał?
- Magazyn o Egipcie zrodził się przede wszystkim z mojej wielkiej fascynacji Egiptem, kulturą arabską, muzyką, ludźmi.  Od zawsze ciągnęło mnie do tych klimatów. Wcześniej współpracowałam z ambasadą Maroka. Latałam praktycznie co dwa miesiące do tego magicznego kraju. Zwiedziłam m.in. Fes, Marrakesz, Casablankę, Agadir, Rabat.  Organizowałam w Maroku sesje zdjęciowe z gwiazdami do polskich magazynów, ale także do Imperium Kobiet. Za okładkę z Czesławem Mozilem w Agadirze, Imperium Kobiet dostało we Francji, prestiżową nagrodę w konkursie fotograficznym. Poza tym mało kto wie, jak cudowne warunki narciarskie panują w Maroku, bo o tym się nie mówi. Polskie biura podróży polecają tylko Agadir jako miejsce wypoczynku. Podróżując w 2013 roku (praktycznie co miesiąc) do Egiptu poznałam jego prawdziwe smaki, zapachy, tajemnice. Miałam okazję brać udział w życiu poza hotelami. Zaprzyjaźniłam się z kilkoma Egipcjankami. Mam w Egipcie sporo przyjaciół i swojego ulubionego fryzjera, który, oprócz zabiegów na włosy, robi doskonałe zabiegi na twarz starożytną metodą Nefretete, czyli bawełnianą nitką. Za tym najbardziej tęsknię. (śmiech). 

W maju 2014 roku rozpoczęłam współpracę z Ambasadą Egiptu w Warszawie. Niedawno powstał portal www.egyptexclusive.pl. Wersję drukowaną magazynu zamykam. Robimy tylko wersję online. Co ciekawe zaczynają do nas pisać różne organizacje z Egiptu, kobiety, które wyszły za mąż za Egipcjan. Dostajemy sporo miłych wiadomości na Facebooku nie tylko od Polaków, ale także od Egipcjan za to, że pięknie pokazujemy Egipt, że łamiemy stereotypy. O otwarciu naszego portalu napisał magazyn TTG, który jest pierwszym magazynem i portalem branży turystycznej powstałym w 1992 roku (wtedy ukazującym się pod nazwą TTG Polska). Dziś należy do światowej rodziny TTG. Takie rzeczy cieszą.

Znasz wiele znanych i lubianych kobiet, takich jak  Pani Beata Tyszkiewicz, która jest uosobieniem klasy i elegancji. Jaka jest Pani Beata Tyszkiewicz, co mogłabyś powiedzieć o damie tego kalibru?
- Panią Beatę Tyszkiewicz poznałam w 2012 roku. Zaproponowałam jej wywiad do Imperium Kobiet. Zgodziła się bez wahania. Ba… nawet udało mi się nakłonić ją do sesji zdjęciowej na okładkę jednego z numerów.  Pamiętam, że była to dość trudna sesja, ale zakończyła się pełnym sukcesem. Pani Beata to klasa sama w sobie. Prawdziwa dama,ale bardzo wymagająca. Przy tym ciepła i cudowna. Na każde nasze spotkanie przynosiła mi pieczone przez siebie ciasteczka. Kilka razy dostałam do domu robione przez nią osobiście powidła. Pychotka! Przez ponad rok tworzyła naszą redakcję. Pisała wspomnienia z planów zdjęciowych swoich filmów. Możecie je przeczytać na www.ikmag.pl

Jak Ci się współpracuje z innymi gwiazdami? Jaki jest ten świat gwiazd?
- Kiedyś byłam nim bardzo zachłyśnięta. Zwłaszcza zaraz po przeprowadzce do Warszawy. Jednak kiedy zaczęłam zagłebiać się w ten świat zrozumiałam jakimi prawami się rządzi i dziś… po 4 latach świadomie się z niego powoli wycofuję…To nie dla mnie. Mam kilku przyjaciół z show-biznesowej brażny, ale to  wyjątki.

Czy któraś ze znanych kobiet jest dla Ciebie wzorem? Jeśli tak to dlaczego?
- Podziwiam Panią Krystynę Jandę. To dla mnie gwiazda wielkiego formatu.  Natomiast moim wzorem i osobą, którą chciałabym być jest Oprah Winfrey. Cenię ją za upór, wytrwałość i bycie niezniszczalną w drodze do sukcesu! Marzę o takim sukcesie jaki ona odniosła. I wierzę w to, że za 10 lat będę miała, tak jak ona, własne medialne imperium.

Czy czujesz się już kobietą sukcesu?
- W żaden sposób. Nie jestem kobietą sukcesu. Przynajmniej jeszcze nie teraz.  Ja cały czas się rozwijam.  Idę do przodu. Stawiam na rozwój. Poza tym ja dopiero uczę się biznesu. Jestem duszą artystyczną, kreatywną, lubię tworzyć… z biznesem natomiast jestem trochę na bakier. (śmiech). Bo biznes to pieniądze, a u mnie z tym jeszcze różnie bywa. Raz są, raz nie! Jeszcze sporo muszę się nauczyć, aby za 20 lat być na liście najbogatszych Polek według Forbesa. To mój plan długoterminowy. (śmiech).

Ambitne plany są bardzo pożądane, dlatego trzymam kciuki! 
Jakie  masz plany na kolejny rok? Czy one wiążą się głównie z wydawnictwem czy może będziesz  również  szukała nowego kierunku?
- Planów na nowy rok nie chcę zdradzać. Opowiem jak się spełnią. Na pewno do lutego jestem zajęta swoją drugą książką.

Dziękuję Ci za poświęcenie mi czasu.
- Ja również dziękuję za zaproszenie do rozmowy. Wszystkim Czytelnikom/czkom Twojego bloga i Tobie życzę spełnienia marzeń i udanego roku 2015!
Dziękuję:) Wzajemnie.

http://tyibiznes.blogspot.com/2014/12/portrety-kobiet-przedsiebiorczych-ilona.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz